Dzisiaj niewiele technologicznych nowinek może jeszcze zaskoczyć. To, co kiedyś było szaloną wizją twórców filmów science-fiction, dziś jest rzeczywistością, i dotyczy to również transportu. Jak współcześnie rozwiązywane są komunikacyjne problemy oraz jak będzie wyglądał transport w przyszłości?
Latające samochody przyszłości
Kiedyś dzieci z rozmarzeniem patrzyły jak Jetsonowie – bajkowa rodzina z przyszłości, porusza się samoloto-samochodem. Dzisiaj wiemy, że pomysł ten już dawno wyszedł poza granice fantazji, a prace nad taką maszyną trwają, a nawet są na dość zaawansowanym poziomie. Co więcej, tego typu innowacje w transporcie drogowym mają już na uwadze producenci opon – np. Goodyear, który pokazał model „Aero”, przeznaczony do jeżdżąco-latających pojazdów.
Na genewskim Motor Show 2018 oficjalnie zaprezentowano PAL-V, czyli holenderskie auto, które w niespełna 10 minut zamienia się latający cud techniki. Co prawda mówiono o nim już w 2012 roku, kiedy przeprowadzono pierwsze testy w powietrzu, ale od tego czasu wciąż pracowano nad udoskonaleniem tego trzykołowego pojazdu. Najnowsza odsłona ma latać z prędkością nawet 180 km/h. Osoby zainteresowane kupnem tej niezwykłej maszyny muszą jednak uzbroić się w cierpliwość, bo nie jest ona jeszcze dostępna w sprzedaży. Szacuje się jednak, że PAL-V będzie kosztował minimum 300 tys. euro (w wersji podstawowej). Na razie czas oczekiwania wykorzystać można na wyrobienie patentu pilota, niezbędnego do obsługiwania samoloto-samochodu.
W 2014 roku Lexus zaproponował rozwiązanie, które również pozwala na przemieszczanie się nad ziemią. Hoverboard to lewitująca deskorolka utrzymująca nawet 200 kilogramów. Jest tu jednak pewien haczyk – tor, po którym się ona porusza, musi być wyposażony w magnesy, biorące udział w unoszących konstrukcję procesach.
To, co odróżnia wynalazek Lexusa od tradycyjnych deskorolek, to także możliwość „jazdy” po wodzie. W tej dziedzinie technologia poszła znacznie do przodu, a latające na wysokość nawet 18 metrów flyboardy, stały się atrakcjami nadmorskich kurortów. W tych unoszących się nad wodą platformach drzemie jednak zdecydowanie większy potencjał. W sierpniu 2019 roku udowodnił to Franky Zapata, który na skonstruowanym przez siebie Flyboardzie Air przeleciał 35 kilometrów ponad kanałem La Manche. Dystans ten pokonał w 23 minuty, w czym pomogły mu odrzutowe silniki. Kto wie, może takie jednoosobowe, latające urządzenia niedługo zastąpią rowery, windy i samochody?
Nowoczesne technologie w transporcie drogowym
Jeśli chodzi o nowoczesne środki transportu drogowego, nieco inne podejście do tematu mają Chińczycy. Chcąc rozwiązać problemy komunikacyjnej logistyki, związanej z dużym zaludnieniem, wpadli oni na pomysł, że specjalnie skonstruowane autobusy mogłyby poruszać się ponad samochodami. W ten sposób wymyślono TEB-1, który wyglądem przypomina ruchomy tunel. Porusza się on po szynach zamontowanych po zewnętrznej stronie pasów jazdy, a na szczycie konstrukcji znajduje się miejsce dla pasażerów.
Futurystyczny autobus może poruszać się niezależnie od natężenia ruchu, omijając napotkane przeszkody poprzez chowanie kół. Jak na razie próżno jednak szukać tej dziwnej maszyny na drogach.
Dron zamiast kuriera
Największe światowe firmy zajmujące się dostarczaniem przesyłek testują drony, które częściowo zastąpią ludzi. Maszyny dostarczałyby paczki pod same drzwi, startując z dachów prowadzonych przez kurierów ciężarówek. Dzięki temu będzie można oszczędzić czas i paliwo, a dron doleci wszędzie tam, gdzie dojazd jest utrudniony.
Samochód autonomiczny
Jeszcze do niedawna wydawało się, że maszyna nie może wyręczyć człowieka w wielu sprawach. Okazuje się jednak, że jeżeli chodzi o prowadzenie samochodu, kierowca wcale nie jest konieczny.
We wrześniu 2019 roku na osoby podróżujące do gdańskiego ZOO czekała niespodzianka. Był nim pojazd autonomiczny, który jednorazowo dowoził nawet 12 pasażerów do celu ich podróży. Autobus wyglądał futurystycznie i rzeczywiście nie wymagał kierowcy. W tym przypadku zdecydowano jednak o obecności operatora, który będzie mógł zareagować w sytuacji zagrożenia, a przy okazji odpowie na pytania dotyczące tego oryginalnego pojazdu. W USA widok auta jadącego czy parkującego, mimo iż nikt nie dotyka kierownicy, nie budzi już takiego zaskoczenia.
Okazuje się, że autonomiczne samochody (self driving cars) poniekąd towarzyszą nam już od dawna, nawet jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przykładem są nowoczesne samochody wyposażone w adaptacyjny tempomat, mający możliwość wpływania na prędkość. W skali autonomiczności jest to jednak wciąż poziom 1. Najwyższy, piąty stopień oznacza, że człowiek nie jest właściwie potrzebny w kabinie, podobnie jak kierownica czy pedały. Im bardziej autonomiczny samochód, tym mniejsza czujność i zaangażowanie wymagane są od kierowcy – począwszy od wspomagających systemów, po pełny autopilot w samochodzie, jaki zaprezentowała niedawno Tesla, oraz pojazdy bezzałogowe.
O zaawansowaniu projektów z dziedziny pojazdów autonomicznych świadczą kroki podejmowane przez ustawodawców. Unia Europejska ma planach przygotowanie odpowiedniego prawa związanego z włączeniem tego typu aut do ruchu ulicznego.
Carsharing – samochód na minuty
Szybki postęp technologiczny oraz samochody autonomiczne i latające to jedna sprawa, druga to zmiany w zakresie szeroko pojętego transportu miejskiego. Prywatny samochód, taksówka, autobus, tramwaj, czasem trolejbus, a do tego rower – to nie wszystkie opcje, z jakich obecnie możemy korzystać, chcąc przemieszczać się z miejsca na miejsce. Przyszłość należy do carsharingu.
Upraszczając, polega on na wypożyczaniu samochodów. Ale nie jest to tradycyjna forma, gdzie płacimy za dzień czy tydzień. W carsharingu może to być nawet kilka minut, potrzebnych by udać się do sklepu, parku, urzędu – gdziekolwiek chcemy w obrębie miasta. W najwygodniejszej opcji wystarczy posiadać aplikację na smartfonie, dzięki której odblokujemy auto – kluczyki znajdziemy w środku. Po zakończeniu podróży możemy pozostawić samochód na publicznym parkingu.
Auto na minuty to rozwiązanie bardzo wygodne, ponieważ nie wymaga większych formalności. Opłaty pobierane są w zależności od operatora – za minuty lub przejechane kilometry, i w tę należność wliczone są już koszty eksploatacyjne, takie jak paliwo. Dużą zaletą carsharingu jest także ekologia. Właściciele flot coraz chętniej korzystają z aut elektrycznych, a poza tym usługa ta w dłuższej perspektywie może mieć realny wpływ na mniejszą liczbę samochodów w miastach, a co za tym idzie na malejący poziom emisji CO2 do atmosfery.
Wynajem samochodów dostawczych
Firmy zajmujące się carsharingiem chętnie zamieniają się także w wypożyczalnie samochodów dostawczych. Jest to ciekawa opcja dla tych, którzy potrzebują dużego auta do przeprowadzki, czy planują większe zakupy, np. w sklepie meblowym. Jest to korzystniejsze rozwiązanie niż wynajem długoterminowy samochodów dostawczych.
Hulajnoga elektryczna
Nie tylko samochody na minuty podbijają serca Polaków. Inną propozycją są e-skutery działające na zasadzie carsharingu. Prawdziwym, hitem jest jednak hulajnoga elektryczna dla dorosłych. Przybywa miast, w których można taki pojazd wypożyczyć na minuty za pośrednictwem aplikacji.
Są one lekkie, łatwo się składają i pozwalają na wygodne przemieszczanie się na małych odległościach bez użycia siły. Energi wystarczy na kilkanaście kilometrów. Co najważniejsze, po skończeniu użytkowania takiej publicznej hulajnogi, można pozostawić ją w dowolnym miejscu. Następny chętny w telefonie sprawdzi, gdzie najbliżej niego zaparkowany jest wolny pojazd.
Ten środek transportu budzi jednak sporo kontrowersji. Przede wszystkim dlatego, że elektryczna hulajnoga może poruszać się z dużą prędkością (nawet do 25-30 km/h), co stwarza zagrożenie dla znajdujących się na chodniku przechodniów. Liczba wypadków spowodowanych przez kierujących hulajnogami niestety z dnia na dzień rośnie. Winy doszukiwać można się w braku przepisów regulujących poruszanie się tym środkiem transportu. Wiele wskazuje na to, że ma się to zmienić, ponieważ hulajnogi elektryczne wciąż zyskują na popularności.