Zawodnicy startujący w Oponeo Mistrzostwach Polski Rallycross nawet przy idealnej pogodzie potrafią stworzyć fantastyczne widowisko, które ocieka emocjami i adrenaliną. Co zatem stanie się, gdy do tego wszystkiego dodamy deszcz?
Otrzymamy thriller i zwroty akcji, których nie powstydzili by się najlepsi reżyserzy tego gatunku. W Toruniu działo się bardzo dużo i ciężko było typować zwycięzcę w którejkolwiek kategorii.
Faworyci z kłopotami
Pierwszym prognostykiem tego, że w Toruniu nie można spodziewać się nudy były pierwsze biegi kwalifikacyjne w klasie Seicento Cup. Urzędujący mistrz Łukasz Grzybowski miał problemy z silnikiem i w sobotę rano nie był pewny, czy w ogóle uda mu się dokończyć zawody. Ekipa czempiona z usterkami się uporała i można powiedzieć, że przeniosła fatum na swojego rywala, Szymona Jabłońskiego.
Kierowca Fiata z numerem 602 najpierw dostał karę jeszcze w kwalifikacjach, a później i tak nie ukończył półfinału z powodu kolejnej awarii układu elektrycznego. To sprawiło, że do głosu doszli inni zawodnicy, a najszybszym z nich był Piotr Budzyński. Trzeci zawodnik sezonu 2017 wygrał dwa biegi kwalifikacyjne i swój półfinał, by w zmaganiach czołowej szóstki idealnie wykorzystać zjazd na Joker Lap i wyjechać z Torunia z kompletem punktów. Czołową trójkę uzupełnili Łukasz Grzybowski i Krzysztof Mencel.
Kolejny „kapeć”
Po Słomczynie Łukasz Światowski liczył, że uda mu się uniknąć problemów i pokazać pełnie swoich możliwości, jednak w Toruniu mistrz znów borykał się z przebitą oponą – w dodatku już w pierwszym biegu kwalifikacyjnym. 20. lokata na początek weekendu nie napawała optymizmem, zwłaszcza że pozostali zawodnicy znów byli bardzo szybcy i każdy z segmentów kwalifikacji padał łupem innego kierowcy.
Ostatecznie najrówniej jeżdżącym okazał się Wiktor Mączkowski, który znajdował się na czele przed finałowymi rozstrzygnięciami. W dodatku deszcz nad Motoparkiem Toruń był wodą na młyn dla kierowcy z numerem 505 i Mączkowski nie tylko wygrał swój półfinał, ale także pewnie prowadził w finale. Na mecie miał pewną przewagę blisko trzech sekund, co pozwoliło mu na odniesienie swojego pierwszego zwycięstwa w Oponeo MPRC. Podium uzupełnili Światowski oraz zwycięzca ze Słomczyna, Igor Sokulski.
Czeskie doświadczenie
Runda w Toruniu była organizowana wspólnie z mistrzostwami Europy centralnej strefy, a to oznaczało napływ dodatkowych zawodników zza granicy, wśród których znalazł się Roman Castoral. Czech jest dobrze znany zarówno kibicom, a zwłaszcza zawodnikom, gdyż w swoim Oplu Astrze OPC jest nie do pokonania. Podobnie było i tym razem, ponieważ doświadczony kierowca odnotował na Motoparku komplet zwycięstw. Polscy zawodnicy stawiali mu jednak zaciekły opór i losy każdego biegu ważyły się praktycznie do ostatnich metrów.
Po kwalifikacjach najbliżej Castorala plasował się Damian Litwinowicz. Zawodnik jadący Hondą Civic ostrzył sobie zęby na pokonanie rywala podczas ostatecznych rozstrzygnięć, jednak przeszkodził mu w tym sprzęt – usterka skrzyni biegów sprawiła, że Damian nie wystartował w finale. Wtedy pałeczkę przejął „HALK”, który liczył się w walce aż do ostatniego okrążenia, kiedy to zawiódł silnik w jego BMW i spod maski buchnęły płomienie. Drugie miejsce w grupie SuperNational przypadło więc Rafałowi Berdysowi, który mimo drobnych problemów z Suzuki Swiftem dał radę w dobrym tempie dojechać do mety. Zawodnik ekipy Oponeo zostawił za sobą dodatkowo Ellersa Viktorsa z Łotwy, który uzupełnił czołową trójkę.
SuperCarowa ruletka
Po tym co działo się w Słomczynie pośród zawodników grupy SuperCars dało się wyczuć dość napiętą atmosferę. Choć wyniki kwalifikacji mogą tego nie odzwierciedlać – w każdym z biegów zawodnicy wpadali na metę w takiej samej kolejności, czyli Kuchar, przed Topolewskim, Gagackim oraz Cywińskim – to jednak emocji nie brakowało. Walka koło w koło trwała prawie w każdym zakręcie, a elementy karoserii najmocniejszych samochodów często gubiły się w ferworze walki.
Sobotnie zmagania były jednak tylko przedsmakiem tego, co miało dziać się w finałach, zwłaszcza że pieprzu do rywalizacji dodała pogoda i padający w Toruniu deszcz. Jedna z największych niespodzianek miała miejsce już w pierwszym półfinale, kiedy z rywalizacji odpadł Marcin Gagacki. Zawodnik z Bydgoszczy był dwukrotnie uderzony przez rywali i w efekcie złapał aż dwa kapcie, przez co nie miał szans nawet nie tyle na walkę z Tomkiem Kucharem, co na obronienie się przed kierowcami w samochodach klasy SuperCars Light.
Przy takiej atmosferze można się było spodziewać, że finał będzie przepełniony adrenaliną i tak też się stało. Darek Topolewski i Kuchar spięli się tuż po starcie i choć obaj kontynuowali jazdę, to jednak pierwsze dwa wiraże przejechali zdecydowanie zbyt szeroko, co było wodą na młyn dla Maćka Cywińskiego. Kierowca Citroena C4 utrzymał optymalną linię przejazdu przez zakręty i przemknął między rywalami obejmując prowadzenie.
Kuchar musiał odrabiać straty i po szarży z przedostatniej pozycji udało mu się wskoczyć „tylko” na drugie miejsce – dwie sekundy za Cywińskim, który tym samym odniósł swoje drugie z rzędu zwycięstwo. Czołową trójkę uzupełnił Maciej Manejkowski w Lancerze Evo X. Topolewski dojechał do mety dopiero na piątej pozycji, ponieważ po uderzeniu w tył przez Pawła Żeromińskiego kręcił się na torze.
Warto również dodać, że niespodzianek nie brakowało w klasie SuperCars Light. Obawy, iż Ford Fiesta Proto Mariusza Nowocienia może być zbyt szybka zostały skutecznie rozwiane przez Bartosza Idźkowskiego, który po jednym zwycięstwie w kwalifikacjach wygrał swój półfinał, a później okazał się najszybszy także w finale – przed właśnie Nowocieniem oraz Żeromińskim.
Kolejna runda dostarczyła nam niesamowitych emocji i jeśli tak będzie wyglądał cały sezon, to można się spodziewać, że zawodnikom, jak i kibicom przybędzie trochę siwych włosów. Na następny sprawdzian możliwości najlepszych rallycrossowych kierowców trzeba poczekać zaledwie miesiąc. W dniach 25-26 maja cała kawalkada powróci na Autodrom Słomczyn, gdzie odbędzie się trzecia runda mistrzostw Polski.
Punktacja Oponeo Mistrzostw Polski Rallycross 2019 po 2. rundzie
Klasa SC Cup:
1. Łukasz Grzybowski (Fiat Seicento) – 43 pkt.
2. Piotr Budzyński (Fiat Seicento) – 42 pkt.
3. Krzysztof Mencel (Fiat Seicento) – 33 pkt.
4. Michał Wrzosek (Fiat Seicento) – 30 pkt.
5. Szymon Jabłoński (Fiat Seicento) – 30 pkt.
6. Maciej Starski (Fiat Seicento) – 21 pkt.
Klasa RWD Cup:
1. Igor Sokulski (BMW e36) – 39 pkt.
2. Łukasz Światowski (BMW e36) – 38 pkt.
3. Paweł Konecki (BMW e36) – 32 pkt.
4. Wiktor Mączkowski (BMW e36) – 31 pkt.
5. Andrzej Skrzek (BMW e36) – 31 pkt.
6. Maciej Kula (BMW e36) – 18 pkt.
Grupa SuperNational:
1. Damian Litwinowicz (Honda Civic) – 39 pkt.
2. Łukasz Tyszkiewicz (Opel Astra) – 32 pkt.
3. Halk (BMW e36 RX) – 26 pkt.
4. Roman Castoral (Opel Astra OPC) – 24 pkt.
5. Daniel Krzysiak (BMW e36) – 21 pkt.
6. Jakub Iwanek (Opel Astra OPC) – 21 pkt.
Grupa SuperCars:
1. Maciej Cywiński (Citroen C4 RX) – 41 pkt.
2. Tomasz Kuchar (Peugeot 208 RX) – 38 pkt.
3. Dariusz Topolewski (Ford Fiesta WRX) – 35 pkt.
4. Mariusz Nowocień (Ford Fiesta Proto) – 33 pkt.
5. Marcin Gagacki (Volkswagen Polo GTI RX) – 31 pkt.
6. Bartosz Idźkowski (Mitsubishi Lancer Evo IX) – 22 pkt.